Nie tylko Mata, czyli polskie hity za granicą

W ubiegłym tygodniu polskim światkiem muzycznym pozytywnie wstrząsnęła informacja, że utwór „Kiss cam (podryw roku)” Maty dostał się na prestiżowe listy przebojów amerykańskiego Billboardu, a dokładniej na Global 200 Chart (excl. US), czyli zestawienie dwustu najpopularniejszych utworów w sieci, wyłączając ze streamingu Stany Zjednoczone.

Jest to pierwsze tego typu wyróżnienie dla polskiego wykonawcy (i utworu po polsku) w historii, ale nie ma co ukrywać, że wynik wyrobili polscy fani, którzy tak chętnie streamowali kawałek, że liczba odsłuchań pozwoliła wbić się do zestawienia. W samym tylko polskim Spotify, w tygodniu pojawienia się na Billboardzie, „Kiss cam (podryw roku)” był, oczywiście, na #1 miejscu z liczbą odtworzeń ocierającą się o 3 miliony, czyli tyle ile drugie (Kizo – Disney) i trzecie (Męskie Granie Orkiestra 2021 – I ciebie też, bardzo) miejsca miały razem (odpowiednio 1,68 mln i 1,36 mln).

W jedynym oficjalnym polskim notowaniu singli, czyli archaicznym AirPlay Top 100 (utwory najchętniej grane w radyjku), monitorowanym przez ZPAV, Mata zajmował w tamtym tygodniu dopiero 68 miejsce.

Notowania lubię bardzo, zresztą tak samo, jak wyniki oglądalności w TV, które opisałem szerzej w tym tekście – KLIK!, i już pięć lat temu skleiłem mejla do Związku Producentów Audio i Video, czy wzorem nie tylko USA, ale w zasadzie każdego innego kraju (włączając w to nawet Litwę czy Rosję, heloł) mogliby stworzyć platformę z prawdziwego zdarzenia, gdzie znajdziemy oficjalne notowania singli, uwzględniające przede wszystkim streaming oraz cyfrową sprzedaż, co da realny obraz popularności. Teraz oficjalna polska lista top 100 opiera się wyłącznie na tym, co radiowcy wysyłają w eter. Dostałem wtedy odpowiedź „pracujemy nad tym”. Teraz odkopałem tego mejla i po – przypominam – pięciu latach (!), podpytałem, jak tam idą im te prace, ale już nikt więcej mi nie odpowiedział. *rozkłada bezradnie rączki*

Zatem! W Polsce jesteśmy skazani na skromną nieklilkalną tabelkę w stylu blogów z wczesnych lat 2000, wrzucaną co tydzień na strony internetowe ZPAV, która opiera się wyłącznie na tym, co słuchają Grażynki do porannej kawki w biurze i to jest oficjalna lista singli, a oficjalna lista sprzedaży albumów układana jest wyłącznie na podstawie zamówień fizycznych nośników do sklepów, więc znowu mamy lekki rozjazd między tym co jest popularne na niej, a tym co w rzeczywistości jest słuchane w Polsce. Jeszcze za czasów, kiedy pracowałem w Empiku, wystarczyła byle promka przy kasie pt. „wszyscy wciskamy klientom składankę The Best of Love”, więc na każdej kasie, w każdym Empiku stało kilkanaście takich płyt i cyk – numerem 1 w Polsce jest miłosna składanka, bo Empik zamówił jej tony. Złote i Platynowe Płyty na szczęście są przyznawane również na podstawie streamingu, więc znowu nic się nie klei, bo wyróżnienia dostają wydawnictwa, które na oficjalnej liście sprzedaży nigdy się nie pojawiły lub były bardzo nisko – artysta na ścianie ma powieszoną potrójną platynę bo wałkowaliśmy jego numery w streamingu, a na oficjalnej liście sprzedaży dotarł raptem do miejsca 49. i po tygodniu wypadł.

Czyli, jak to nad Wisłą. Nawet oficjalne listy przebojów mamy tu w naszym, nie do porobienia, byle-jakim stylu.  

Anyway! Sukces Maty skłonił mnie do odpalenia Worda i napisania wszystkim, którzy tu zaglądają (a jak wiadomo, mam wpływ na dziesiątki ludzi), że w naszej skromnej muzycznej mainstreamowej historii było co najmniej kilkoro artystów, którzy odnieśli komercyjne sukcesy zagraniczne, nawet jeżeli nie był to Billboard Global 200. I teraz tą moją popkulturową wiedzą chciałbym podzielić się ze światem. Co prawda nie są to, niestety, tak spektakularne wyczyny, które chyba każdy kraj na świecie poza Polską już odnotował przynajmniej raz – nawet taka Mołdawia i ich O-Zone z „Dragostea Din Tei”, Rumunia i całkiem znana wokalistka Inna, nie wspominając o moim ulubionym t.A.T.u. z Rosji, czyli archetypie sukcesu muzyki popularnej z Europy Wschodniej na świecie.

Blog 27

Jako bombelek o levelu już nieco wyższym, bo dwucyfrowym, który w pakiecie podstawowym lokalnej kablówki z Solca Kujawskiego, poza TVN, TVP i Polsatem miał też, uwaga, niemiecką VIVĘ Plus, z zapartym tchem oglądałem, jak w interaktywnej sms-owej liście przebojów „Get The Clip” z sukcesem o emisję walczą teledyski dwóch dziewcząt znad Wisły, czyli zespołu Blog 27. W kategorii popu to chyba jeden z większych sukcesów polskiego wykonawcy poza Polską (choć lekko zapomniany), bo te dwa ich numery (cover „Uh La La La” oraz „Hey Boy (Get Your Ass Up))” stały się w 2005 roku przebojami radiowymi w co najmniej kilku krajach europejskich – m.in. były to Włochy, Niemcy, Austria, Szwajcaria, Czechy oraz Węgry (szczególnie dobrze poszło im w Niemczech i Austrii, gdzie oba kawałki dotarły do czołowej 30-stki najpopularniejszych piosenek, a na listach sprzedaży singli pojawił się również trzeci singiel zespołu „Wid Out Ya”). Debiutancki album Blog 27 „<LOL>” również pojawił się w tych krajach na oficjalnych listach sprzedaży oraz – uwaga! – w Japonii, gdzie dotarł do 64 miejsca. Nie wiem, czy to przypadek, czy nie – ale „LOL” w Japonii miał zmienioną okładkę, która trochę nawiązywała do t.A.T.u. (dwie podlotki w wieku szkolnym, ubrane w mundurki, panimajesz?), a samo t.A.T.u. w Japonii właśnie pobiło rekordy sprzedaży Britney Spears i The Beatels – ich debiutancki krążek rozszedł się tam w 2 milionach kopii i być może zadziałało to też trochę na speców od marketingu Polek. A być może nie. W każdym razie – wyszło całkiem ładnie, niezły wpis do CV dla Toli i Ali.

Margaret

Do Małgorzaty zawsze czułem jakąś większą sympatię i spragniony komercyjnego sukcesu polskiego wykonawcy za granicą trzymałem gorąco kciuki. I to chyba jeden z najlepszych przykładów wybicia się poza Polskę ze swoimi kawałkami, jeżeli chodzi o ostatnie lata, które tak ochoczo spędzamy w internetach i streamingach.

Już pierwszy singiel „Thank You Very Much” wskoczył do oficjalnych notowań za granicą i najlepsze wyniki sprzedaży odniósł we Włoszech (#22), Austrii (#38) i Niemczech (#41), ale to „Cool Me Down” jest tutaj hicikiem nad hiciki. Kiedy pojawiła się informacja, że numer ten bierze udział w polskich preselekcjach do Eurowizji, europejscy bukmacherzy byli pewni, nie tylko tego, że to Margaret pojedzie na konkurs w 2016, jako polska reprezentantka, ale go wygra – Polska była wtedy po raz pierwszy (i ostatni) na szczycie bukmacherskich notowań. Ostatecznie „Cool Me Down” jednak na Eurowizję nie pojechało, co nie przeszkodziło singlowi odnieść dużego komercyjnego sukcesu. Jest to najpopularniejszy utwór polskiego wykonawcy w Spotify od 2016 do 2020 roku i wyprzedza on wszystkie rapsy i inne męskie grania, tak namiętnie przecież wszędzie tłuczone. Inaczej jednak niż w przypadku Maty, tutaj wynik wyrobili nie tylko Polacy, ale również zagranica – „Cool Me Down” było notowane przez wiele tygodni na europejskich listach Spotify. Wygląda na to, że dopiero w podsumowaniu 2021 roku „Cool Me Down” przestanie być najpopularniejszym polskim kawałkiem w historii tej platformy. Piosenka wygrała też tzw. Eurowizję Drugiej Szansy, czyli głosowanie ludzi z całej Europy, którzy głosowali na najlepsze propozycje, którym na Eurowizję pojechać się nie udało, bo odpadły w wewnętrznych eliminacjach.

Jeżeli chodzi o standardowe listy przebojów czy notowania singli to poza Polską (gdzie utwór doszedł do #4 miejsca w Airplay’u) warto podkreślić #36 miejsce na szwedzkiej liście sprzedaży i złotą płytę, status przeboju radiowego w Rumunii (#8 w liście international air play) czy Grecji (#10 w Radio1 Airplay Chart – i sam pamiętam, jak na wakajkach w Grecji z głośników jednego z zakynthoskich barów poleciało „Cool Me Down”… NIE, nie puszczone z JBL’a przez podchmielonego Janusza, któremu Margaret wskoczyła omyłkowo na YouTube zamiast Boysów, a w normalnej lokalnej rozgłośni). Ponadto „Cool Me Down” pojawiło się także w airplayu naszych sąsiadów z zachodu (Niemcy) i wschodu (Rosja). Singiel pojawił się też w jednym z odcinków amerykańskiego serialu „Famous in Love” oraz, podobnie jak „Kiss cam”, na listach Billboardu: Billboard Spotify Velocity – miejsce #29 i Billboard Twitter Emerging Artists – #14. List tych już nie ma, ale kiedy istniały, monitorowały popularność piosenek w social mediach i ich viralowość.

W samej Szwecji wyżej notowanym przebojem Margaret był utwór „In My Cabana” (#8 na oficjalnej liście krajowej) z którym doszła do finału Melodifestivalen, czyli niezwykle popularnego tam festiwalu, który jest jednocześnie eliminacjami do Eurowizji. Kibicowałem, wiadomo.

Margaret teraz nagrywa po polsku i ostatnio wydała bardzo przyjemny wakacyjny numer „Tak na oko”, więc kto nie słyszał, niechaj posłucha.

Gromee

Polski DJ Gromee to fabryka hitów raczej na rodzimy rynek, ale niektóre z nich radzą sobie także całkiem nieźle w RMF-ach i Eskach za granicą. Co jakiś czas jakieś jego propozycje trafiają do rosyjskich rozgłośni radiowych, a największym sukcesem komercyjnym poza Polską jest eurowizyjne „Light Me Up”. Utwór, chociaż nie awansował do finału (głównie przez słabą dyspozycję głosową wokalisty, szkoda!), kilka tygodni później podbił czeskie i słowackie listy radiowych przebojów, zajmując w tamtejszych oficjalnych listach airplay odpowiednio #16 i #27 miejsce. W Rosji wszedł do top 100 najchętniej granych numerów w radiu, no i w Polsce dotarł na sam szczyt. Kolejny singiel Gromeego – „One Last Time” znowu zagrał dobrze w Czechach (#33), podobnie jak najnowszy „Cool Me Down” (nie mylić jednak z Margaret, tutaj śpiewa ta sławna rumuńska wokalistka Inna), który dotarł do #62 pozycji u naszych południowych sąsiadów oraz czasem było słychać go w Rosji (#198). 

Behemoth

Co prawda to nie popkultura i też nie mainstream, ale polski blackmetalowy zespół ma wiernych fanów na całym świecie – każde ich wydawnictwo jest wydawane wielu rynkach i dla przykładu wkleję tylko pozycję na listach przebojów dla najchętniej kupowanego albumu „The Satanist”. A resztę można sobie podejrzeć np. na angielskiej Wikipedii. To chyba najbardziej rozbudowana tabelka z kategorii „music charts” polskiego artysty, bijemy brawo i jedziemy dalej!


Edyta Górniak

Dużo się mówi o Edycie Górniak w kontekście wielkiej kariery, która została (podobno) zmarnowana. Nie wiem o co poszło… chyba byłem za młody, kiedy tę szansę marnowano, a sam pamiętam tylko jak jej piosenka „Impossible” w 2002 roku dramatycznie długo walczyła o emisję w „Get The Clip” na niemieckiej VIVIE Plus, w tej samej liście, w której triumfy święciły dziewczęta z Blog 27. Co chwilę w głosowaniu SMS-owym była wyprzedzana przez coś innego i okupowała miejsce drugie, o matko, jak długo. Jako, ze już od dziecka kibicowałem Polakom, dzięki ogromnie rozwiniętemu poczuciu patriotyzmu, Polska gurom i tak dalej, to dzielnie czekałem godzinę przed ekranem, aż w końcu Niemcy przestaną słać te SMS-y na wszystko, co Edytą nie jest i… w końcu się jej udało. Jedyne co pamiętam z teledysku, to że na mnie, 12-letnim krytyku, wrażenia nie zrobił, ale „Impossible” pokręciło się na oficjalnych listach singli Niemiec, Szwajcarii, Austrii, Czech oraz Norwegii w okolicach 50-60 miejsca.

Patrząc jednak na historię notowań, to największym hitem Górniak za granicą jest znany z radia numer „One & One” nagrany w 1996 r. (ale wydany dopiero 3 lata później), który zajął wysokie miejsca w liście ogólnoeuropejskiej (#28) oraz we Francji i na Węgrzech (#11), na Islandii (#24), w Szwajcarii (#42) i w Niemczech (#79). Piosenka jednak miała swoją drugą wersję w wykonaniu Roberta Milesa, która teoretycznie była coverem, ale, kurła, nie czekała 3 lat w szufladzie, wyszła już w 1997 roku i… lepiej nie wklejać tu notowań, bo to jednak Pan Robert odniósł z nią spektakularny sukces, włączając to U.S. Billboard, złoto w Wielkiej Brytanii czy TOP10 na 23 oficjalnych listach singli, w tym 7 miejsc pierwszych. Sam się zdziwiłem, kiedy odpaliłem sobie to „One & One” na YouTubie, bo faktycznie jest to melodia znana i zdziwiłem się niemało, że śpiewa ją Polka. Ale dzięki sprawnemu researchowi odkryłem, że kto inny ją jednak wypromował na świecie.

To chyba jednak o takim marnotrawstwie mówimy, bo później żadnych spektakularnych sukcesów singli Edyty Górniak za granicą już nie było. Nic więc dziwnego, że porzuciła muzykę na rzecz wróżbiarstwa.

Basia Trzetrzelewska

Znowu będą tabelki, ale jakie ładne! Panią Basię odkryłem dopiero, jak (dawno temu!) podczas emisji polskiego X-Factora była gościem specjalnym i zapowiedziano ją jako wokalistkę, która odnosiła swoim jazz-popem z elementami muzyki latino sukcesy na całym świecie. Nie znałem jej, bo kiedy święciła triumfy, to albo mnie jeszcze nie było w planach, albo podrygiwałem raczej do Smerfnych Hitów, ale ta jej zapowiedź z X-Factora utkwiła mi w pamięci tak bardzo, że wiele lat później przeklejam z Wikipedii dowody jej sukcesów, życząc innym wokalistom z Polski chociaż jakiejś części takich sukcesów.

Może kiedyś.

You Might Also Like

2 odpowiedzi do “Nie tylko Mata, czyli polskie hity za granicą”

  1. Drogi Szymonie! Bardzo lubię Cię czytać! Serio. Po pierwsze dlatego, że piszesz o takich sprawach, które również mnie interesują, po drugie Twoje teksty są bezbłędne ortograficznie i interpunkcyjne, po trzecie masz celne riposty i zabawne porównania, po czwarte najnormalniej w świecie się z Tobą zgadzam w większości kwestii.
    Wielu osobom, które twierdzą, że TVN to taka sama propaganda jak TVPis podsyłałem Twój artykuł w którym obalasz tą tezę, bo zrobiłeś to w jasny, klarowny, proty sposób.
    Dwie rzeczy o które mogę Cię prosić to abyś pisał częściej oraz częściej podawał nam cyferki i procenty z Nielsena.

    OK – to kwestie docenienia i wychwalania Ciebie mamy już za sobą, teraz przejdźmy do problemu o którym chce z Tobą podyskutować.
    Ja również od wielu lat śledzę co tydzień notowania airplay ZPAV. Lubię tę zestawienia, poza tym bardzo dużo słucham Esek i RMFek. Nie do końca się z Tobą zgadzam, że to notowanie tego co słuchają biurwy przy plotkach. Radio to siła i potęga. Są ludzie, którzy mają sprzęt hi-fi czy inne urządzenia na których mogą słuchać muzyki z CD/aux/blutuf, a i tak najczęściej leci sobie radio.
    Radio to potężne audytorium. Nie można tego bagatelizować. Mi np. większą przyjemność sprawia jak słyszę swój ulubiony hit w radiu niż gdybym miał sam go sobie puścić z YouTube/Spotify.

    Airplay ZPAV top100
    1. Kiedyś mi się wydawało, że są to najczęściej grane piosenki w polskich radiach. I rozumiałem to dosłownie – im więcej razy zagrane tym wyższa pozycja na liście.
    2. Później doczytałem na stronach ZPAV, że te zestawienie to „lista utworów z największą liczbą słuchaczy”. Czyli rozumiem to tak, że największe znaczenie (tak jakby wagę) mają piosenki zagrane w RMF FM bo to ta stacja ma największą słuchalność i ogólnopolski zasięg. No właśnie czy się liczy zasięg czy słuchalność? Bo Trójka też ma największy zasięg, a słuchalność szoruje wokół 2 procent.

    Jak tworzona jest jest ta lista top 100 airplay?
    Wydaje mi się, że raczej stanowisko 1 tu nie pasuje. Bo gdyby chodziło literalnie o ilość zagrań w radiach to na szczycie zawsze byłyby któryś z powerplay’ow Eski, które są grane 8 razy na dobę, a nie te z RMF FM, które są grane co najwyżej 4 razy na dobę.
    Sądze, że jednak stanowisko 2 jest bliższe rzeczywistości bo to zawsze któryś z powerplay’ow RMFu jest na szczycie. Generalnie dość wysoko na tej liście są piosenki z rotacji RMF FM, a te z rotacji Eski, mimo, że grane częściej, bo co 4-5 godzin są o wiele niżej.
    Taki przykład na szybkości: Rampampam Minelli w wakacje było powerplay’em w Esce i RMF Maxxx, a w airplayu było gdzieś w okolicach 10 miejsca, natomiast jesienią gdy ten utwór wypadł już z rotacji Eski i Maxxxa, a w RMFie i w Zetce był powerplay’em to na liście airplay był na 2 miejscu.

    1. Hej Krystian! Bardzo dziękuję za miłe słowa, serio. Faktycznie, trochę zaniedbałem stronkę, sam fakt, że odkryłem Twój komentarz po prawie dwóch miesiącach to pokazuje aż za dobitnie… ;) Mam nadzieję, że wiosną będę miał więcej czasu, znajdę pomysły na nowe teksty i na odświeżenie layoutu.

      Co do airplaya to wydaje mi się, że masz rację. Sam ostatnio o tym myślałem, kiedy odkryłem, że cover t.A.T.u. „All The Things She Said” wykonywany przez Polinę, który gra wyłącznie Eska i radia internetowe Open.FM, doszedł aż do 51 miejsca w airplayu. Gdyby chodziło o samą liczbę emisji w radio to nie miałby na to szans. Sądzę, że popularność Eski zrobiła tu robotę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.