Haker nagrał, jak oglądam porno

I do tego żąda okupu. Mogę nie zapłacić, ale wtedy wszyscy to zobaczycie jeszcze przed Świętami.
Tak, ten rok jest zdecydowanie DO DUPY.

Gdyby oceniać po instagramie, którego odstawiam (albo: próbuję odspawać od dłoni), bo wpływa negatywnie na moje samopoczucie jeszcze bardziej niż COVID-19, to rok 2020 idzie mi całkiem nieźle. Ładne kadry, z pięć podróży, dwie za granicę, japa się jeszcze trzyma, lajków trochę mniej, ale nadal miałbym spore szanse w dożynkowym konkursie na mistera Kujaw.

W prawdziwym życiu zmagam się jednak z problemami, które mogą przyprawić nie jednego lowelasa o ból głowy.

Wracając sobie wczesną jesienią ze słonecznej, choć lekko wychłostanej przez koronawirusa, Teneryfy, po wylądowaniu na lotnisku Chopina i wtłoczeniu się na oparach kanaryjskiej benzynki do chłodnawego autobusu 148, odpaliłem mejla. A że podróż moim ulubionym numerem warszawskiego WTP miała trwać godzinę z hakiem, zapuściłem się w najdalsze zakamarki poczty. Zajrzałem do folderu spam.

Poza kolejnymi wiadomościami od wujków z Ameryki, na temat milionów dolarów i spadków czekających na mnie (z których część była po czesku), znalazła się tam też wiadomość (tym razem po angielsku, ale zrozumiałem), której już sam tytuł mroził krew w żyłach i jednocześnie, niestety, zachęcał do dalszej lektury.

„Wiem, że krzesełko123 to jedno z Twoich haseł”.

Nietrudno się chyba domyślić, że to hasełko-krzesełko (zmienione na potrzeby tego tekstu) było słowem-kluczem, przez które serce zabiło mi mocniej, a wakacyjna podróż, z której właśnie wracałem, stała się wspomnieniem tak odległym, że ledwie widocznym na horyzoncie. Faktycznie, krzeszełko123 było jednym z moich haseł.

Mr. Robot, który skierował do mnie to przyjemnie urzędowe pismo, od samego początku stawiał się na pozycji zwycięzcy. I miał przecież rację, skoro już w tytuł wrzucił szyfr, który miał mnie chronić w Internecie. Wziąłem głęboki oddech i otworzyłem wiadomość, żeby przeczytać historię mojego życia. Ostatnią być może.

Mamy cię!

Podczas oglądania porno zainfekowano mój komputer (ale pogratulowano mi gustu w doborze filmów, dziękuję bardzo) i przejęto nad nim kontrolę. Hackerman uprzejmie doniósł, że nie tylko nagrał ekran, czyli to, co oglądam, ale dzięki cudowi kamerki nad monitorem nagrał również mnie, kiedy to oglądam, thank you very much. I ten niezwykle estetyczny Podwójny Pakiet Filmowy czeka na jego dysku na zielone światło, a stąd prosta droga do wszystkich znajomych z Facebooka (bo oczywiście to też jest zbiór danych przejętych). Jeżeli nie wierzę to mogę kliknąć w specjalny testowy link, a wtedy mały zwiastun mojego debiutu w branży filmowej (no, może nie debiut: w „Ukrytej prawdzie” już pokazałem swoje zdolności i to nie raz – klik!) zostanie przesłany (na szczęście, he he) tylko kilkorgu ze znajomych na fejsie. Świetna oferta, prawda? Mogę sobie przetestować jego prawdomówność i przyspieszyć premierę, ale tylko dla wąskiego grona.

Oczywiście mam szansę, żeby się uratować, wystarczy przesłać tysiąc dolarów dzięki fajnemu linkowi do przelewów, a mój wyszukany gust filmowy oraz reakcje podczas seansu pozostaną nadal naszą słodką tajemnicą. No, przynajmniej do kolejnego szantażu.

Cóż mogłem zrobić? Usunąć matkie ze znajomych na fejsie, to na pewno. Może nawet w ogóle usunąć Facebooka i zacząć żyć, tak jak zawsze chciałem, czyli bez social mediów. Mogłem też się wszystkiego wyprzeć, jak już coś wypłynie i mówić, że na filmie to Wentworth Miller, a nie ja. Albo ubiec typa i zacząć karierę na only-fans, a zapowiadany wyciek potraktować jedynie jako zachętę do skorzystania z pełnej oferty premium.

Tak, można było się przestraszyć. Zwłaszcza, że ktoś naprawdę znał moje hasło. Mózg przegrzany kanaryjskim słońcem jednak nie zwolnił obrotów i całkiem szybko poczułem, że coś tu nie gra.

Będzie to porno, czy tego porno nie będzie?

Po pierwsze – przecież ja nie oglądam filmów pornograficznych. Kropka. Jako prawdziwy Polak-katolik jestem przeciwko wszelkim ideologiom, a w szczególności ideologii P.O.R.N., a jedyne porno, jakie oglądam, to kiedy włączam TVN24 i widzę, co tak mocno robi z nami PiS, a czego tak mocno Platforma nie robiła.

Po drugie – kiedy w firmie rozdawali nam gadżety szpiegowskie z naszego serialu „Nielegalni” to wyniosłem ile się dało zaślepek na kamery w laptopie i pozaklejałem nimi wszystkie podejrzane dziury w promieniu półtora kilometra. Jedna z nich jest elementem stałym przysłaniającym kamerkę w moim laptopie.

Po trzecie – nawet gdyby mój ledwo zipiący komputer udźwignął jakiekolwiek porno w jakości wyższej niż 480p i jednocześnie nagrywał podwójnie – nie tylko mnie, ale też zapis z ekranu –  to wycie wiatraczka chłodzącego bebechy laptoka obudziłoby połowę miasta stołecznego.

Cytując jednak najsmutniejszą piosenkarkę w najsmutniejszym roku, wałkowaną przez radio częściej niż wałkowana była Grzeszczak Sylwia w swoim szczytowym momencie: „A ten gość mówi coś. O co mu chodzi?”.

No właśnie, o co więc chodzi?

I know [XXX] is one of your password on day of hack

A teraz, niczym w dobrym serialu kryminalnym, dopasujemy brakujące puzzle, tak żeby finał był ciekawy i zaskakujący. A dla niektórych rozczarowujący, bo do pokazania przed 23:00, gdyż żadnego porno tu nie będzie.

Wiadomość o podanym powyżej tytule nie tylko trafiła do folderu spam, ale również przyszła na mój awaryjny i lekko-spamowy adres e-mail. Mam takie niejedno ekstra konto, którego używam, jak już muszę coś wpisać w formularz, ale nie chcę podawać oficjalnego adresu, z którego korzystam na co dzień. Mejlik używany do autoryzacji w miejscach, do których najprawdopodobniej nigdy nie wrócę. Spodobały mi się fajne klapki w sklepie z fajnymi klapkami, ale żeby je zamówić to trzeba podać e-mail i wymyślić hasło do sklepu? Podaję zatem ten awaryjno-spamowy adres i wymyślam jakieś hasło. Krzesełko123 to jedno z puli głupich haseł, które używam właśnie w takich miejscach, żeby potwierdzić zamówienie i żegnam na zawsze. Nie jest to hasło do tego konkretnego adresu e-mail, a do jakiegoś sklepu/sklepów, sparowane po prostu z tym adresem.

Jedno z takich miejsc, gdzie pojawiłem się raz i już nigdy więcej, miało zapewne wyciek danych. Wyciekł zarówno mój spamowy adres e-mail oraz hasło do tego sklepu (ale, jeszcze raz: nie do tej skrzynki pocztowej). Sprawdziłem to, po prostu gugulując mój adres i to hasło z tytułu tej strasznej wiadomości i faktycznie trafiłem na bazę danych, gdzie poza mną było naprawdę sporo innych sparowanych e-maili i haseł.

Ktoś, kto przejął tę listę, w cwany sposób wysłał wszystkim adresatom automatycznie wygenerowany list, który mimo swojej ogólności może zostać odebrany jako prawdziwy, zwłaszcza że w tytule straszy naszym prawdziwym hasłem, a przynajmniej „jednym z haseł”, co uwiarygodnia odbiór i powoduje gęsią skórkę. A sama wiadomość była napisana bardzo dobrze, czapki z głów.

Myślę, że niejedna osoba, która używa jednego hasełka do wszystkich usług, mogłaby się przestraszyć. Co gorsza, jeżeli ogląda te brzydkie filmy, które gdzieś tam można faktycznie znaleźć w sieci. Zawał murowany.

Jednak to wszystko kłamstwo, a Mr. Robot liczy na to, że jednak ktoś się przestraszy i być może faktycznie przeleje tego kafla na jego konto.

Ale co ja mogę zrobić? Niewiele. Nic się nie stanie. Hasło, które wyciekło, tak jak wspomniałem, było używane do mało ważnych rzeczy, było tylko jedną z kilku opcji, którą używałem i to wiele lat temu. Obecnie hasła nawet do pierdół mam mega skomplikowane, a jak mnie przypadkowo wyloguje z Facebooka to przez pół dnia nie umiem tam wrócić.

Ale gdybyście trafili na tego typu szantaż w swoim folderze spam to wiecie, że nie musi być tak źle, jak piszą i nikomu nie trzeba wysyłać 1000 dolarów. A i warto załatwić sobie jakąś zaślepkę na kamerkę. Sam Mark Zuckenberg też ją ma (dowód). No i nigdy nie oglądać nieładnych obrazków w sieci, żeby nie skończyć później jak ten konserwatywny poseł z Węgier, obrońca tradycyjnych wartości, małżeństwa kobiety i mężczyzny, którego porno tak zniszczyło, że skończył na orgii z samymi kolesiami w tej zdeprawowanej Europie Zachodniej.

PS: Skoro po pół roku pojawił się tu nowy wpis, oznacza to, że może pojawią się i kolejne. Będę o nich informował na Facebooku (klik!). :)

You Might Also Like

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.